weekend był dla mnie pełen wrażeń. od piątku byłam w legnicy na festiwalu srebro. moje prace były tam eksponowane na dwóch wystawach grupowych, ale też dużo zwiedzałam – ekspozycje innych twórców oczywiście! – w tym roku było ich aż 26 :)) taka ilość nowoczesnej biżuterii w jednym miejscu i czasie?! to niesamowite, że w polsce mamy takie wydarzenie 🙂
od ponad 30 lat galeria sztuki w legnicy organizuje w maju legnicki festiwal srebro. to podobno najstarsza i największa tego typu impreza w europie. jestem tam co roku, bo według mnie to najważniejsze tego typu wydarzenie w polsce.
główną atrakcją podczas tych kilku dni srebra w legnicy jest międzynarodowy konkurs sztuki złotniczej, który co roku ma inny temat przewodni. tym razem była to tożsamość. w galerii sztuki przy placu katedralnym prezentowane są prace kilkudziesięciu artystów z europy i świata, wyselekcjonowane przez międzynarodowe jury. wystawa z reguły budzi kontrowersje, bo nie każdy zgadza się z oceną komisji – między innymi dla tych osób jest druga wystawa na ten sam temat w holowni teatru im. heleny modrzejewskiej zaraz obok galerii. jest to wystawa prac niezakwalifikowanych do konkursu – widząc obie te wystawy można zająć własne stanowisko odnośnie nagrodzonych prac.
zdjęcia z wystawy głównej:
zdjęcia z wystawy w holowni:
jeśli nie wiedzieliście wcześniej o legnickim festiwalu srebro, a interesujecie się biżuterią, koniecznie zróbcie sobie wycieczkę na kolejną edycję festiwalu. w tym roku wystawy są do dyspozycji zwiedzających jeszcze do czerwca, jednak to kulminacja festiwalu jest najlepszym momentem, żeby pojechać do legnicy. zarezerwujcie sobie czas, aby móc pooglądać wszystko na spokojnie, bo każda praca prezentowana podczas wystaw jest warta uwagi. ekspozycje można zwiedzać od godziny 11 do 18, a w czasie kulminacji dłużej (czasem nawet do 23:00, bo w tym czasie w mieście odbywa się również noc muzeów). na wszystkie wydarzenia w ramach festiwalu wstęp jest bezpłatny.
chcąc zwiedzić taką ilość wystaw od piątku do niedzieli trzeba to odpowiednio zaplanować. mi się udało 🙂 w tej relacji wspomnę jednak tylko te wystawy, które zrobiły na mnie największe wrażenie. jeśli jednak chcecie zapoznać się z całym programem imprezy, zajrzyjcie tutaj.
przyjechaliśmy do legnicy w piątek, 19 maja, mijając niesamowicie żółte pola rzepaku. na miejscu okazało się, że zapomnieliśmy ładowarki do aparatu, więc przepraszam za jakość zdjęć – mam nadzieję, że nadrobię treścią. 😉
najpierw udaliśmy się do muzeum miedzi na wernisaże wystaw nature morte i harolda o’connora, który powiedział do nas parę słów. muszę przyznać, że jego przemówienie zrobiło na mnie ogromne wrażenie i wyróżniło się na tle innych. pan harold mówił same konkrety odnośnie swojej twórczości, bez pustosłowia. każdy, a szczególnie początkujący twórca mógł wyciągnąć dla siebie lekcję z tego, co tam usłyszał. mieliśmy okazję porozmawiać z nim osobiście o jego działalności.
jeśli czasami frustruje was wykonywanie zleceń których “nie czujecie”, ale robicie je dla pieniędzy, wiedzcie, że harold o’connor nie robi w ogóle prac na zamówienie. mimo to utrzymuje się głównie ze sprzedaży swoich wyrobów – myśleliście, że to niemożliwe? 🙂 on działa tak od 55 lat. twierdzi, że robi tylko taką biżuterię, która jemu się podoba. a jeśli nie podoba się innym? to trudno. zabawnym momentem był ten, w którym twórca powiedział, że w ogóle nie lubi biżuterii. formy, które tworzy są rzeźbami, które przez przypadek mogą nadawać się do noszenia. i to nie na codzień, jak zaznaczył, a tylko na specjalne okazje i imprezy. jak definiuje biżuterię? według niego wyznacznikiem biżuterii jest jej lekka waga (żeby ludzie mogli ją nosić) i jest dobrze zrobiona. jego prace są oczywiście rewelacyjne technicznie, a najbardziej zapadły mi w pamięć te z wykorzystaniem techniki granulacji.
pochodzący z usa artysta kształcił się w wielu miejscach (niemcy, finlandia, austria, dania). podczas naszej prywatnej rozmowy powiedział mi, że najlepszą radą dla początkujących twórców jest bardzo dużo pracować. sam kiedyś wykonywał około 70 prac na rok, teraz wykonuje około 40 – to wciąż imponująca liczba, biorąc pod uwagę czasochłonność wykonania przedmiotów jego technikami oraz to, że o’connor pracuje również dydaktycznie i pisze książki. co ciekawe, nad swoimi wyrobami pracował zawsze sam, nie korzystał z pomocy asystentów lub pracowników.
wystawa harolda o’connora:
potem odbyły się wernisaże dwóch wystaw związanych z tematem nature morte. punktem wyjścia da obu ekspozycji byla książka michaela petry nature morte i towarzysząca jej wystawa łącząca współczesne intepretacje tematu martwej natury w różnych technikach: od malarstwa, przez rzeźbę i fotografię po materiały video. pierwsza z wystaw biżuteryjnych eksponowanych w legnicy, zorganizowana z inicjatywy giedymina jabłońskiego podzielała właściwie tę samą koncepcję, z jednym zastrzerzeniem – z tematem martwej natury i jej współczesnej interpretacji tym razem mieli zmierzyć się twórcy biżuteri. druga powstała dzięki baltic jewellery news (organizującego targi amber trip w wilnie), które zorganizowało konkurs na ten sam temat. na wystawie pokonkursowej miałam przyjemność zobaczyć swoją pracę (klik).
giedymin jabłoński, w swoim przemówieniu zwracał uwagę na to, że wszystkie prace wchodzące w skład wystawy nature morte łączy śmierć i przemijanie, mimo że inaczej potraktowane. w gablotach zgromadzono dzieła około 60 twórców z różnych krajów.
na temat wystawy pokonkursowej parę słów powiedziała również kuratorka, odilija guntoriute. ta ekspozycja jest mobilna. pierwszy raz została pokazana na targach amber trip w wilnie, na litwie. od tamtej pory była jeszcze prezentowana na targach amberif w gdański, do czerwca można ją zobaczyć w legnicy, kolejny przystanek będzie mieć w palandze na litwie (ramybės galerija), a w listopadzie trafi do londynu w anglii (moca gallery).
zdjęcia z wystaw nature morte:
w pięknych wnętrzach akademii rycerskiej wystawiało się kilku artystów i grup. widzieliśmy 51 pierścionków, których autorem jest dot melanin. izraelski twórca każdy z pierścionków podpisał wierszem własnego autorstwa. wystawa o tytule look what i did była nieco anonimowa, bo nie informowała nawet o nazwisku twórcy, ani o wykorzystanych w pracach materiałach, ale wszystkie pierścionki robiły wrażenie dobrym wykonaniem, a przestrzeń wystawy była interesująco przemyślana.
świetne, pełne dowcipu prace pokazała japońska artystka akiko kurihara na wystawie nie wszystko srebro, co się świeci. biżuteria na pozór prosta, lecz pełna trudnych i zaskakujących rozwiązań technicznych oraz zabawnego przekazu dla odbiorcy.
patricia dominiques na wystawie rekonstrukcje pokazała efekty swoich eksperymentów z kamieniem naturalnym i syntetycznym. portugalka obserwuje zachowanie kamieni powodując ich pęknięcia, a później składa je w całość, po swojemu, uzyskując przedmioty przywodzące na myśl pustynne pejzaże.
zdjęcia wystaw w akademii rycerskiej:
stamtąd przeszliśmy przez rynek do galerii pacykarz z myślą o zobaczeniu wystawy arkadiusza wolskiego. prezentował on prace na aktualne tematy: religijne, polityczne i społeczne. nie była to sama biżuteria, ale również przedmioty użytkowe i obiekty. zaskoczyło nas, że galeria pacykarz jest połączona z galerią sztuki, jeszcze w zeszłym roku tak nie było 🙂 miejsce kawiarni, w której spędzialiśmy czas na ostatnim festiwalu zajęła nowa, rozszerzona galeria. i bardzo dobrze jej to zrobiło. zwiedziliśmy wobec tego jeszcze wystawę główną konkursu tożsamość i obejrzeliśmy w sąsiedniej sali prace małgorzaty kalińskiej.
wystawa arkadiusza wolskiego:
następnego dnia odbył się wernisaż wystawy for sale marcina tymińskiego. ekspozycja to posumowanie jego 20-letniej pracy. artysta opowiadał o projekcie wystawy, o tym, jak wybierał do niej prace. zdecydował zrobić je wszystkie na nowo, a nie prezentować przekroju – to wydało mu się zbyt banalne. chciał, aby w tej biżuterii był widoczny duch rzeczy stworzonych dawniej, ale żeby prace były nowocześnie wykonane (materiałym wiodącym w pokazywanej w galerii ring biżuterii był polimer). na jednej ze ścian twórca zawiesił swoje szkice odręczne poprzedzające wykonanie przedmiotów.
wystawy w galerii ring:
oczywiście w weekend wiele razy widziałam obie wystawy na temat tożsamość – i główną, i tę w holowni. to nie są rzeczy, które można oglądać na szybko, więc chętnie powraca się do galerii, żeby jeszcze raz móc im wszystkim się przyjrzeć. w tym roku do konkursu zgłoszono ponad 600 prac z 41 krajów świata. do wystawy głównej, jury zakwalifikowało prace 48 osób, w tym moją broszkę z sarnich zębów (klik).
wieczorem odbyła się ceremonia rozdania nagród w konkursie tożsamość. pierwsze trzy miejsca kolejno zajęli:susanne matsche, elena gorbunova i herman hermsen. nagrodę specjalną galerii sztuki w legnicy tom stöckl, a srebrną ostrogę miriam arentz.
nagrodzonym oraz innym uczestnikom serdecznie gratuluję! wszystkie prace były na naprawdę wysokim poziomie.
wieczór zakończyliśmy imprezą w cafe modjeska…